Malarstwo - obrazy wielkich mistrzów malarstwa
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu? Oczywiście, zasadniczy sens „Madonnie karcącej dzieciątko w obecności trzech świadków” nadaje przecież fakt, że znajdujemy na nim trzech słynnych surrealistów.
Jest to André Breton, (1896-1966), który opublikował w roku 1924 „Manifest surrealizmu”, przedstawiający teoretyczne podstawy tego kierunku w sztuce, Paul Éluard (1895-1952), i wreszcie sam autor obrazu, Max Ernst (1891-1976), niemiecki malarz, rzeźbiarz, grafik i pisarz.
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu odsyła w ogóle do kwestii surrealizmu w malarstwie, który już niejednokrotnie podejmowałem, zwłaszcza na przykładzie obrazów Salvadora Dali (zob. m.in. Salvador Dali: Kuszenie świętego Antoniego i motywy freudowskie oraz Miękkie zegary Dalego, czyli różne wymiary czasu), a także w związku z polskimi surrealistami (zob. m.in. Woda na obrazach Jacka Yerki oraz Tomasz Sętowski i i magiczny realizm Apokalipsy).
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu to jedna sprawa, ale drugą jest to, że w czasie, gdy powstawał ten obraz, Max Ernst pozostawał w seksualnym trójkącie z Paulem Éluardem i jego żoną, Galą – Heleną Diakonovą (1894-1982), znaną głównie jako przyszła żona i muza Salvadora Dali, z którym wdała się w romans w lecie 1929 roku. Można więc przypuszczać, że Madonna z obrazu Maxa Ernsta to właśnie w jakimś sensie Gala, która, nawiasem mówiąc, nienawidziła macierzyństwa i przez całe życie ignorowała swoją (i Éluarda) córkę Cécile (urodzoną w roku 1918).
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – „Madonna karcąca dzieciątko w obecności trzech świadków”
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – „Madonna karcąca dzieciątko w obecności trzech świadków”, 1926, Muzeum Ludwig, Kolonia
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – kto jest kim na obrazie?
Bez trudu możemy odpowiedzieć na to pytanie, porównując obraz „Madonna karcąca dzieciątko w obecności trzech świadków” ze zdjęciami wymienionych osób. Oto – na potrójnej fotografii – wspomniany seksualny trójkąt (od lewej do prawej: Max Ernst, Gala i Paul Éluard):
I jeszcze – dla uzupełnienia – fotografia André Bretona:
Można na tej podstawie stwierdzić, że postacie w oknie to od lewej do prawej Max Ernst, Paul Éluard i André Breton. Ten ostatni jest odwrócony tyłem do Madonny-Gali, a właściwymi świadkami tego, co się dzieje, są dwaj pierwsi, związani z nią intymną relacją i o tyle w zasadzie wiarygodni jako świadkowie.
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – Madonna jako archetyp kobiety
Żeby właściwie zinterpretować ten obraz, należy założyć, że Madonna jako wyobrażenie religijne nie jest żadną konkretną postacią, ale archetypem – wzorcem i ideałem kobiecości, wylansowanym na gruncie religijności chrześcijańskiej. I w związku z tym pojawia się pytanie o ideał kobiecości owych artystów-surrealistów.
Otóż z pewnością jego głównym rysem nie było macierzyństwo w dosłownym, biologicznym znaczeniu. Kobieta w najistotniejszym sensie to muza i kochanka artysty. I właśnie Gala była uosobieniem tego typu kobiety. Ponadto dla Dalego, który w odróżnieniu od trzech w/w surrealistów był człowiekiem religijnym, miała ona wręcz znaczenie sacrum, o czym świadczy cała seria obrazów z nią właśnie w roli głównej, m.in. „Madonna z Port Lligat” z roku 1950 (olej na płótnie, 144 x 96 cm, Tokio, Minami Museum), żeby w kontekście Gali nawiązać wprost do motywu Madonny (zob. Madonna z Port Lligat – Salvador Dali, tarot i kabała):
Madonna na obrazie Maxa Ernsta została umieszczona w nowoczesnej przestrzeni, zbudowanej z prostokątnych kolorowych ścian. Już sama tego typu estetyka sugeruje, że artyście chodzi o nowoczesną postać archetypu – istotnie różną od postaci tradycyjnej. Najprościej było to pokazać przez negację i dlatego Madonna, dając lanie Jezuskowi, zaprzecza czynem swemu tradycyjnemu, anielskiemu wizerunkowi. Tym bardziej jednak podkreślone są przez to inne archetypowe funkcje kobiety. Widzimy, że z jej trzech aureoli jedna spadła na ziemię, ale dwie pozostały: spadła aureola matki, pozostały aureole kochanki i muzy.
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – może nie chodzi o Matkę Boską i Jezusa
Ale wcale niewykluczone, że tylko pozornie główną treścią obrazu jest Matka Boska wymierzająca Dzieciątku cielesną karę. Być może chodzi tu przede wszystkim o różnicę między obiegową, zafałszowaną, „budującą” wersją rzeczywistości, a tym, jak jest, czy też było naprawdę. Prawdę mogą poświadczyć jedynie ci, którzy są w stanie wyzwolić się od przywiązania do tradycji, od panujących konwenansów, poprawności obyczajowej i politycznej i mają odwagę mówić wprost, jak jest.
Można by rzec, że żaden realista – a tym bardziej surrealista – nie weźmie na serio przesłodzonego wyobrażenia macierzyństwa Maryi z mniej lub bardziej kiczowatych świętych obrazków. Pospolity realizm to dla surrealisty niedopuszczalny kompromis z opinią powszechną, z większościowym poglądem, który jest upowszechniany bynajmniej nie w imię prawdy. To, co widzą trzej panowie surrealiści przez okno w ścianie, jest symbolem obrazu rzeczywistości, jaki ma wąskie grono wybrańców, jednostek bardziej od innych wrażliwych i bezkompromisowych. Należą do tego grona w szczególności artyści, których widzenie świata jest bardziej indywidualne i autentyczne, wolne od wspólnych klisz, przez które patrzy większość.
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – jak przedstawia się relacja Jezusa i Matki Boskiej w świetle świadectwa ewangelicznego?
Jeżeli jednak zajmiemy się konkretnie tą Matką Boską bijącą Jezuska i podejdziemy do zagadnienia suwerennie, a nie na klęczkach, to wobec braku w Ewangelii jakichkolwiek danych na temat tego, czy Maryja biła swoje dziecko, czy też nie, będziemy musieli oprzeć się na nielicznych wzmiankach, które rzucają pewne światło na późniejszą relację między matką a synem. Otóż w świetle przekazu ewangelicznego relacja ta nie wygląda dobrze, stosunek syna do matki nie jest wcale serdeczny, wygląda na to, jakby w ogóle nie chciał jej znać:
I rzekł mu ktoś: Oto matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą z tobą mówić. A on odpowiadając, rzekł temu, kto to mu powiedział: Któż jest moją matką? I kto to bracia moi? I wyciągnąwszy rękę ku uczniom swoim, rzekł: Oto matka moja i bracia moi”. (Mateusz 12, 47-49).
A gdy zabrakło wina, rzekła matka Jezusa do niego: Wina nie mają. I rzekł do niej Jezus: Co mnie i tobie, niewiasto? (Jan 2, 3-4).
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – cóż takiego mogła uczynić Maryja Jezusowi?
Co mu takiego zrobiła matka, że tak się wobec niej zachowuje? Szukając wyjaśnień psychologicznych, wypada odwołać się do teorii, w myśl których decydujący wpływ na człowieka mają pogrążone w niepamięci traumatyczne doświadczenia z okresu życia płodowego i z najwcześniejszego dzieciństwa. A w tym okresie decydującą rolę odgrywa przecież matka, co znaczy, że to ona jest przeważnie dla swego potomstwa źródłem aberracji.
Analiza przekazu ewangelicznego z punktu widzenia psychopatologii ma już całkiem bogatą tradycję. Psychiatrzy zauważają, że Jezus mówił na ogół zupełnie normalnie i zrozumiale, ale co jakiś czas zdarzały mu się wypowiedzi odbiegające od zwykłej logiki, co związane było zwłaszcza z jego zagadkowymi fantazjami na temat Ojca, którego w realu jakoby nie miał. Tak więc to nie ojciec był źródłem tego rodzaju zaburzenia osobowości (zaburzeń, rzecz jasna, z psychiatrycznego, a nie teologicznego punktu widzenia). Główną podejrzaną jest matka.
Obraz Maxa Ernsta jako manifest surrealizmu – symboliczne znaczenie Ziemskiej Matki
Ale można też rozumieć całą sytuację symbolicznie. Zgodnie z religijnym wyobrażeniem, Jezus Chrystus miał ziemską Matkę i niebiańskiego Ojca. Inaczej mówiąc, od Matki miał ciało, a od Ojca – ducha. Ogólnie biorąc, jego Matką była cielesna materia. Boski duch wcielił się w materię – taki jest sens Inkarnacji. Jeżeli skądinąd (poniekąd na sposób gnostycki) rozumie się Wcielenie jako Ukrzyżowanie Ducha, to nic dziwnego, że Matka – symbol cielesnej materii – musi występować wobec Ducha jako opresorka. Tak więc lanie, jakie Maryja spuszcza Jezuskowi, jest w istocie zapowiedzią Ukrzyżowania. A wcielony Bóg został ukrzyżowany bynajmniej nie za sprawą złych ludzi i niesprawiedliwie, ale – w wymiarze symbolicznym – jak najbardziej zgodnie z samą naturą rzeczy.
Pozostaje jeszcze kwestia bicia dzieci. Poglądy w tej kwestii są, jak wiadomo, podzielone. Lewicowcy są przeciwni biciu dzieci, a prawicowcy uważają klapsy za dobry środek wychowawczy. Ale w zastosowaniu do Jezusa i Matki Boskiej sytuacja ulega nagłemu odwróceniu: obraz Maxa Ernsta uraduje z pewnością niejedno lewicowe serce, ale za to prawicowiec dopatrzy się w nim prawdopodobnie bluźnierstwa.
Komentarze
- Nie znaleziono komentarzy
Szukaj na blogu
Kategorie
-
Malarstwo polskie
-
Malarstwo religijne
-
Prywatne życie arcydzieł BBC
-
Malarstwo wg nazwisk malarzy
-
Luis Falero
-
Salvador Dali
-
Leonardo da Vinci
-
Paul Gauguin
-
Rafael
-
Egon Schiele
-
Witkacy
-
Lukas Cranach Starszy
-
Max Ernst
-
Gustav Klimt
-
Michał Anioł
-
Sandro Botticelli
-
El Greco
-
Andrea Mantegna
-
Albrecht Dürer
-
Francisco Goya
-
Pablo Picasso
-
Francesco Hayez
-
Giotto
-
Berthommé de Saint André
-
Pietro Lorenzetti
-
Piero della Francesca
-
Andrea del Verrocchio
-
Tintoretto
-
Giorgione
-
Cima da Conegliano
-
Pietro Perugino
-
Giovanni di Paolo
-
Francis Bacon
-
Jacopo Bassano
-
Hieronim Bosch
-
Tycjan
-
Benjamin West
-
Fra Filippo Lippi
-
Edward Burne-Jones
-
Bartolomé Esteban Murillo
-
Peter Paul Rubens
-
Fra Angelico
-
Gentile da Fabriano
-
Domenico Ghirlandaio
-
-
Malarstwo współczesne
-
Słynne obrazy
-
Malarstwo historyczne
-
Malarstwo mitologiczne
Login to post a comment
Skomentuj jako gość