Koszyk

Malarstwo - obrazy wielkich mistrzów malarstwa

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath Roberta Soboty

Ilustracje do wierszy to wielkie wyzwanie dla artysty, zwłaszcza wówczas, kiedy mamy do czynienia z wyrafinowaną poezją współczesną.

Ona nie trzyma się obiegowych reguł sensu, nie jest zwykłą rozsądkową prozą, łamie językowe związki gramatyczne, nigdy nie może być rozumiana dosłownie i często nawet w ogóle nie jest rozumiana przez czytelników, albo jest rozumiana opacznie. Wiersze Sylvii Plath są właśnie przykładem takiej poezji. Najlepiej o tym świadczą liczne polskie przekłady tych samych jej wierszy, z reguły bardzo odbiegające od siebie nawzajem, a nierzadko sprawiające po prostu wrażenie niezrozumiałego bełkotu. Ilustracje do wierszy Sylvii Plath, z których jedną omówię w tym artykule, wykonane zostały piórkiem. Na tym blogu, poświęconym zasadniczo interpretacjom dzieł malarskich, rysunkami zajmuję się rzadko, ale jednak omawiałem już rysunek Zdzisława Beksińskiego (zob.: Zdzisław Beksiński: Odyseja życia i śmierci), serię grafik Berthommé de Saint André (zob.: Obrazki erotyczne Berthommé de Saint André), a także rysunki Stefana Żechowskiego (zob.: Polska sztuka erotyczna – Stefan Żechowski).

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath polskiego rysownika Roberta Soboty są przykładem wysoce artystycznego podejścia do zagadnienia, polegającego na tym, żeby z elementów zawartych w tekście wiersza wykreować własną spójną i w znacznej mierze autonomiczna wizję plastyczną – bardziej surrealistyczną niż realistyczną. Powstało tych ilustracji 13 – z pewnością mogłoby ich powstać nawet kilkadziesiąt, gdyby znalazł się wydawca przekonany nie tylko do kunsztu i wizjonerstwa Roberta Soboty, ale i do tego, że jego sztuka w połączeniu z poezją Sylvii Plath znajdzie wystarczającą grupę zainteresowanych odbiorców. A dlaczego akurat powstał cykl ilustracji do wierzy Sylvii Plath? Po prostu dlatego, że mroczne klimaty tej kultowej poetki są również jego żywiołem. 

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath Roberta Soboty

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath wykonał Robert Sobota swoją ulubioną techniką, jaką jest rysunek piórkiem – za pomocą wyrazistego kreskowania tworzy on dzieła o wielkiej sile ekspresji. Jest zdecydowanie intuicjonistą – prowadzi go ręka, a nie intelektualna praca koncepcyjna. Nie należy go więc pytać, dlaczego narysował coś tak, a nie inaczej – wie to jego ręka, ale nie powie.

Zajmę się w tym artykule jednym dziełem z tego cyklu, mianowicie ilustracją do wiersza „Getting There” („Docierając tam”):

Ilustracje do wierszy – Robert Sobota, ilustracja do Getting There Sylvii Plath

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath – dwa główne elementy rysunku: parowóz i wielka głowa dziewczynki

Analizując ten rysunek jako ilustrację do wiersza, należy, oczywiście, rozpoznać na nim elementy, które mają bezpośrednie odniesienie do tekstu:

Pociąg stoi pod parą, w parze oddechu, z zębami jak u diabła, którymi zacznie zgrzytać.

Istotnie, największym elementem jest na rysunku buchający parą parowóz z zębami. Pociąg w wierszu jest metaforą i jest nią także na ilustracji, zwłaszcza że głównym nośnikiem znaczenia jest na nim wielka głowa dziewczynki, wynurzająca się ze sterty czaszek w lewym dolnym rogu. Znaczenie pociągu będzie więc dopełnieniem tego, co symbolizuje ta dziewczynka. Dziewczynka patrzy w dal – w tę samą stronę, w którą ruszy niebawem pociąg.

Dziewczynka jest w lewym dolnym rogu z istotnego powodu – otwierająca się przed nią rozległa perspektywa skierowana jest ku przyszłości. Przeszłość znajduje się po lewej stronie, za głową dziewczynki, w kierunku, w którym linie zaznaczające perspektywę zbiegają się gdzieś poza rysunkiem w punkt. Faktycznie głowa dziewczynki jest na linii prostopadłej do przodu parowozu, w miejscu, do którego pociąg dojechał, zanim zatrzymał się na stacji. Usłana czaszkami przestrzeń za dziewczynką to przeszłość, front parowozu to teraźniejszość. Parowóz ma za sobą przeszłość i dziewczynka ma za sobą przeszłość. Dziewczynka jest zasadniczo pasażerką pociągu. Dlaczego jest więc narysowana poza pociągiem? Ponieważ pociąg zatrzymał się na stacji. Co oznacza stacja i dokąd jedzie pociąg? Robert Sobota narysował na stacji hotel – miejsce, w którym podróżny zatrzymuje się na krótko.

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath – dokąd jedzie pociąg?

Tym, czego nie widzimy na rysunku, a co jest celem podróży, ku któremu kieruje się wzrok dziewczynki, będzie w takim razie dom – miejsce, gdzie jest się u siebie. Do tego miejsca odnosi się tytuł wiersza – „Docierając tam”. Odnosi się do niego również pytanie, od którego zaczyna się wiersz:

Czy to daleko? Czy to ciągle jeszcze daleko?

I kolejne pytanie:

Takie nieduże jest miejsce, do którego zdążam, czemu więc tyle przeszkód?

Czy ktoś wie, gdzie jest to miejsce i czym ono jest? Człowiek tego nie wie, ale wiedzą to bogowie:

Całą mądrością bogów jest to, że znają miejsce przeznaczenia.

Robert Sobota nie narysował owych bogów, ale też nie było takiej potrzeby – przeciwstawienie bogów i ludzi występuje na rysunku, a także w wierszu, jako przeciwstawienie dziewczynek i pociągu:

Czym karmi się koła, te koła mocowane do swoich osi, jak bogowie na nieubłaganych srebrnych postronkach woli?

Świat bogów przejawia się w życiu człowieka jako przeznaczenie. Jego metaforą jest pociąg. Pociąg jest mechanizmem, który, wprawiony w ruch, funkcjonuje jak nieubłagana konieczność. Z prawami mechaniki nie ma dyskusji, podobnie jak z wolą bogów. Ta ich wola jest z ludzkiej perspektywy przeważnie okrutna i w tym okrucieństwie niezrozumiała, niepojęta. Dlatego pociąg jest zgodnie z tekstem wiersza narysowany „z zębami jak u diabła”. Wola bogów jest bowiem z perspektywy ludzkiej diabelska. Te zęby przywodzą na myśl czwartą bestię z wizji proroka Daniela(7, 7):

Potem spojrzałem i w widzeniu nocnym pojawiło się czwarte zwierzę, straszne i groźne, i nadzwyczaj silne. Miało ono potężne żelazne zęby: pożerało i miażdżyło, a co pozostało, deptało swoimi nogami. Było ono inne aniżeli wszystkie poprzednie zwierzęta, a miało dziesięć rogów.

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath – interpretacja reinkarnacyjna

Wokół dwojga dzieci na tle parowozu widzimy kwiaty, a przed parowozem – trupy. Są to również elementy zaczerpnięte z tekstu wiersza:

Ciało tej kobiety, jej zwęglone spódnice i maskę pośmiertną opłakują religijne postacie i dzieci przybrane kwiatami.

Kwiaty wokół dzieci są symbolem na nowo rozkwitającego życia. Ale w jakim sensie nowe życie w postaci nowonarodzonego dziecka opłakuje czyjąś śmierć? Chodzi tu raczej o opłakiwanie własnej śmierci. W sekwencji kolejnych wcieleń każde nowe narodziny poprzedza śmierć w poprzednim wcieleniu. W istocie sama przez się nasuwa się reinkarnacyjna interpretacja wiersza.

Przedziały kolebią się, to są kołyski, a ja, zrzucając skórę starych bandaży, nudy, twarzy wciąż tych samych, wyskakuję do ciebie z czarnego wehikułu Lety, niepokalana jak niemowlę.

Sylvia Plath mówi o śmierci jako o zrzucaniu starej skóry, po której następuje wcielenie się w jakąś nową, a jednocześnie przyrównuje narodziny do przedziału w pociągu. Stąd cały pociąg nabiera znaczenia sekwencji kolejnych narodzin. Jedno życie od drugiego oddziela zapomnienie i dlatego pociąg został również nazwany czarnym wehikułem Lety – czerń jest tu mrokiem nieświadomości. Sylvia mówi o sobie zarazem w pierwszej i w drugiej osobie, ponieważ z perspektywy swojej tożsamości nadrzędnej, ponadinkarnacyjnej (przyrównanej do wysłanego do kogoś listu), każde kolejne wcielenie jest jakimś „ty”, jakimś kolejnym adresatem tego samego z grubsza, choć zapewne coraz dłuższego listu, mającym pewne nowe imię:

Jestem jak list w tej skrzyni – z przeznaczeniem dla jakiegoś imienia, pary oczu. Czy zastanę tam ogień, czy zastanę tam chleb?

Robert Sobota narysował bardzo wymownie tę parę oczu, patrzących w przyszłość, w której nie wiadomo co będzie: „Czy zastanę tam ogień, czy zastanę tam chleb?” Warto też zwrócić uwagę, że głowa dziewczynki w lewym rogu rysunku wyrasta jakby z ziemi. To też ma odpowiednik w tekście wiersza:

To jest bok Adamowy, ta ziemia, z której się wydobywam, szarpana bólem.

Ilustracje do wierszy Sylvii Plath – co oznacza druga dziewczynka i lalki?

Wprawdzie twarz tej dziewczynki nie wyraża bólu, ale za to bolesna, choć z innego powodu, jest twarz drugiej dziewczynki, bardziej zagadkowej ze względu na liczne lalki i misia, które ma przed sobą. Otóż w tekście wiersza pada określenie „szpital dla lalek”, a ma ono oznaczać, jak sądzę, specyficzny okres pomiędzy jednym wcieleniem a drugim. Czym jest życie w ciele na ziemi, mniej więcej wiemy. Wyobrażenie sobie sekwencji różnych takich wcieleń też nie stanowi problemu. Ale co się dzieje pomiędzy jednym a drugim wcieleniem – tego nie wiemy.

A przecież rysunek przedstawia właśnie ten stan „pomiędzy”. Jest to moment, kiedy możemy opłakać i pożegnać stare życie, którego pozostałością są zwłoki, maska pośmiertna, zwęglona spódnica, i powitać rozkwitające nowe. Symbolizuje to nie tylko pociąg, który zatrzymał się na stacji, ale również ta druga dziewczynka, na dalszym planie. To ona opłakuje śmierć kobiety leżącej przed parowozem, którą była przecież ona sama. Jest przyozdobiona kwiatami, co znaczy, że będzie się znowu rodzić w nowym ciele. Jako już narodzona przedstawiona jest na rysunku w lewym dolnym rogu – w postaci wynurzającej się z ziemi głowy. Zanim jednak się narodzi, czeka ją pobyt w „szpitalu dla lalek”. Wbrew pozorom te lalki nie są wcale jej zabawkami lecz innymi pacjentkami szpitala. Życie w ciele jest bowiem doświadczeniem traumatycznym, przed nowym wcieleniem ta kobieta musi się uwolnić od swojej traumy, by z czystym kontem – „niepokalana jak niemowlę” – mogła dokonać skoku w nowe życie. Ze względu na ten aspekt sytuacji zmarłą kobietę opłakują nie tylko „dzieci przybrane kwiatami”, ale też jakieś „religijne postacie”. Znamy je ewentualnie tylko jako wyobrażenia religijne, być może anioły. Na rysunku ich nie ma, a Sylvia Plath opisuje tę sytuację tak:

Jesteśmy na przystanku, koło pompy, przy której siostry miłosierdzia przez welony wody, niczym welony zakonne, dotykają swych poranionych ludzi, krwawiących krwią tłoczoną nadal w ich ręce i nogi, piętrzące się przed namiotem wypełnionym nieustannym krzykiem – szpital dla lalek.

Chodzi o to, że mimo zakończonego życia trwa nadal nagromadzony w nim ból, a welony wody są symbolem koniecznego oczyszczenia z traumy. Woda jest też symbolem nieświadomości – sprawia, że bolesne wspomnienia pogrążają się w nieświadomości, ulegają zapomnieniu. Woda ta jest więc zarazem wodą Lety. Dlaczego jednak ten szpital nazwany został szpitalem dla lalek? Na rysunku Roberta Soboty przed parowozem leżą trupy, które jakby w pobliżu dziewczynki z bolesną twarzą zamieniają się w lalki. Rzecz jasna trup jest elementem należącym do ziemskiego, materialnego świata. Póki był żywym ciałem, doznawał bólu. Jako trup już niczego nie doznaje. Ale w zaświatach ten cielesny ból trwa nadal, chociaż ciał już tam nie ma. Ale istnieje zapewne coś, co może funkcjonować jako symbol ciała. Można to nazwać lalką, czemu nie. Sekwencja jest więc taka: [żywe ciało] – trup – lalka jako symbol ciała w zaświatach – nowe żywe ciało. Tak to przedstawił na swojej ilustracji do wiersza Sylvii Plath Robert Sobota.

Na zakończenie załączam polski przekład wiersza „Getting Three” Sylvii Plath, pióra Jana Roztworowskiego, i jego oryginał angielski:

Wiersz Sylvii Plath: Docierając tam 

Czy to daleko?

Czy to ciągle jeszcze daleko?

Gigantyczne, jak u goryla, szprychy

Kół poruszają się, przeraża mnie

Ten potworny mózg

Kruppa, obracanie się

Czarnych wylotów luf, odgłos

Wystukujący Pustkę: jak armata!

Muszę przemierzyć całą Rosję i jakąś tam wojnę.

Cicho czołgam się

Po słomie wagonów bydlęcych.

Czas przyszedł na przekupstwo.

Czym karmi się koła, te koła

Mocowane do swoich osi, jak bogowie

Na nieubłaganych

Srebrnych postronkach woli? I jaka duma je rozpiera!

Cała mądrość bogów to to, że znają miejsce przeznaczenia.

Jestem jak list w tej skrzyni –

Z przeznaczeniem dla jakiegoś imienia, pary oczu.

Czy zastanę tam ogień, czy zastanę tam chleb?

Tu wszystko tonie w błocie.

Jesteśmy na przystanku, siostry miłosierdzia,

Koło pompy, przez welony wody, jak welony zakonne,

Dotykają swych rannych

Ludzi, których pompa krwi wciąż tłoczy dalej,

Ręce nogi, spiętrzone

Przed namiotem wypełnionym nieustannym krzykiem –

Szpital dla lalek.

A ludzie, ilu ich tam jeszcze zostało,

Wtłaczani są dalej, przez tę pompę, tę krew

W następną milę,

W następną godzinę:

Dynastia połamanych strzał.

Czy to daleko?

Stopy mam w błocie

Gęstym, czerwonym i lepkim. To jest bok Adamowy

Ta ziemia, z której się wydobywam, szarpana bólem.

Nie mogę się uwolnić, a pociąg stoi pod parą.

W parze oddechu, z zębami

Jak u diabła, którymi zacznie zgrzytać.

U kresu tego wszystkiego jest chwila,

Chwila, kropelka rosy.

Czy to jeszcze daleko?

Takie nieduże

Jest miejsce, do którego zdążam, czemu więc tyle przeszkód? –

To ciało kobiety

W zwęglonych sukniach, w masce śmierci,

Żegnane przez duchowieństwo i dzieci przybrane kwiatami.

A teraz detonacje

Grzmotów i armat.

Ściana ognia jest pomiędzy nami.

Czyż nie istnieje cichy kąt

Krążący gdzieś w przestrzeni,

Nietykalny i nie dotknięty?

Pociąg wlecze się resztką sił, wydobywa z siebie skowyt –

Jak zwierzę

Opętane na tropie

Do plamy krwi,

Do twarzy w świetle reflektora.

Będę grzebała rannych jak poczwarki,

Będę liczyła i grzebała umarłych.

Niech ich dusze wiją się w rosie,

W smudze ciągnącego się za mną kadzidła.

Przedziały kolebią się, to są kołyski.

A ja, zrzucając skórę

Starych bandaży, nudy, twarzy wciąż tych samych

 

Wyskakuję do ciebie z czarnego wehikułu Lety

Niepokalana jak niemowlę.

 

Tłum. Jan Roztworowski

Getting Three

How far is it?
How far is it now?
The gigantic gorilla interior
Of the wheels move, they appall me –
The terrible brains
Of Krupp, black muzzles
Revolving, the sound
Punching out Absence! Like cannon.
It is Russia I have to get across, it is some was or other.
I am dragging my body
Quietly through the straw of the boxcars.
Now is the time for bribery.
What do wheels eat, these wheels
Fixed to their arcs like gods,
The silver leash of the will –
Inexorable. And their pride!
All the gods know destinations.
I am a letter in this slot!
I fly to a name, two eyes.
Will there be fire, will there be bread?
Here there is such mud.
It is a trainstop, the nurses
Undergoing the faucet water, its veils, veils in a nunnery,
Touching their wounded,
The men the blood still pumps forward,
Legs, arms piled outside
The tent of unending cries –
A hospital of dolls.
And the men, what is left of the men
Pumped ahead by these pistons, this blood
Into the next mile,
The next hour –
Dynasty of broken arrows!

How far is it?
There is mud on my feet,
Thick, red and slipping. It is Adam’s side,
This earth I rise from, and I in agony.
I cannot undo myself, and the train is steaming.
Steaming and breathing, its teeth
Ready to roll, like a devil’s.
There is a minute at the end of it
A minute, a dewdrop.
How far is it?
It is so small
The place I am getting to, why are there these obstacles –
The body of this woman,
Charred skirts and deathmask
Mourned by religious figures, by garlanded children.
And now detonations –
Thunder and guns.
The fire’s between us.
Is there no place
Turning and turning in the middle air,
Untouchable and untouchable.
The train is dragging itself, it is screaming
An animal
Insane for the destination,
The bloodspot,
The face at the end of the flare.
I shall bury the wounded like pupas,
I shall count and bury the dead.
Let their souls writhe in like dew,
Incense in my track.
The carriages rock, they are cradles.
And I, stepping from this skin
Of old bandages, boredoms, old faces
Step up to you from the black car of Lethe,
Pure as a baby.

Ogólna ocena (0)

0 z 5 gwiazdek

Skomentuj jako gość

Attachments

Location

Oceń pracę :
0
  • Nie znaleziono komentarzy

Szukaj na blogu

Ostatnie komentarze

Gość - Ewa
W ikonografii chrześcijańskiej, z Męką i...
Gość - PJ
Super interpretacja, dużo ukrytych znacz...
Gość - u4d9c742
nadawanie tytułów niezatytuowanym dzieło...
Gość - Morpheus
Nie wiadomo w jaki sposób ognisko jest z...
Gość - Aga
Wg mnie, gość był nawalonym nimfomanem, ...

Nasze produkty

OBRAZY NA PŁÓTNIE

Obrazy na płótnie

Reprodukcje obrazów drukujemy na bawełnianym płótnie artystycznym canvas naciągniętym na drewniany blejtram. Obraz ze zdjęcia jest doskonałym prezentem, gotowym do powieszenia na ścianę. 

 

więcej...

WYDRUKI GICLEE

Wydruki Fine-Art

Wydruki artystyczne giclee wykonujemy na specjalnych papierach typu fine-art, które zapewniają doskonałą jakość i trwałość drukowanych zdjęć oraz nadają pracy artysty szczególny charakter.

 

więcej...

PLAKATY

Plakaty

Plakaty drukujemy na wysokiej jakości papierze o doskonałych parametrach technicznych. Idealne rozwiązanie na ożywienie charakteru wnętrza.

 

więcej...

Jak zamawiać?

Galeria obrazów FineArtExpress prezentuje reprodukcje znanych malarzy minionych epok i arcydzieła malarstwa światowego w formie wydruków na płótnie canvas i wydruków na papierze. Wybierz zdjęcie i zamów reprodukcję obrazu na płótnie lub na papierze archiwalnym.

Zamawianie jest bardzo proste:

Krok 1

Krok 1.

Wybierz zdjęcie i produkt. Wybierz wielkość wydruku.

Krok 2

Krok 2.

Włóż do koszyka i opłać zamówienie korzystając z płatności elektronicznych.                                

Krok 3

Krok 3.

Drukarnia otrzyma gotowy, wykadrowany plik do druku o określonych parametrach.          

Krok 4

Krok 4.

Po wydruku i zmianie statusu zamówienia na „zrealizowane” otrzymasz maila z informacją o wysyłce.